Logo

niedziela, 8 lutego 2015

Detroit Auto Show 2015 cz. 1

Każdy szanujący się fan motoryzacji wie, że co roku w styczniu, w Detroit odbywają się jedne z największych targów motoryzacyjnych. To idealna okazja, aby producenci pokazali co nowego pojawi się (lub nie) w ich salonach. Na targach wystawiono w sumie 500 aut. Najciekawsze są jak zawsze koncepty.

Zacznę od Mercedesa F 015 "Luxury in Motion"


Jak to z konceptami bywa, kilka zaskakujących rozwiązań, okropne felgi, przód wygląda jak zadowolony stworek.



Z tyłu widać podobieństwo do nowego S63 AMG, co akurat mi się podoba, światło stopu zerżnięte z Formuły 1 także mi się podoba, mogliby tam wrzucić diody z opcją kodu QR, żeby osoba przechodząca obok mogła sobie wyjąć ajfona, zeskanować kod i obejrzeć filmik o tym oto wytworze niemieckich projektantów Mercedesa :D


Za to wnętrze to dla mnie mistrzostwo świata. Widzę już bogatego biznesmena, który kupuje tego merca, umawia się z klientem i potem zaprasza go do biura, którym podjedzie pod jego dom. Wszystko to dzięki obracanym fotelom, dzięki którym F 015 zmieni się w mobilne biuro, swoją drogą zajebiście stylowe i nowoczesne, wszystkie wykresy i prezentacje można pokazać na tych monitorach wbudowanych w drzwi. Brakuje mi tylko ekspresu, w którym można by było kawkę zrobić i postawić na tym stoliczku. Tak to może wyglądać: 

Kolejne auto to Ford GT, panowie z Forda zaprezentowali już trzecią generacje tego superauta, która w salonach ma pojawić się w 2016 roku z okazji świętowania 50 lecia pierwszego zwycięstwa w Le Mans. Niestety, przez ekotrendy sercem GT będzie tylko 3,5 litrowa V6 co jest dużym zaskoczeniem dla fanów tego modelu. 


Ford będzie dysponował mocą 600 koni mechanicznych i ma mieć rewelacyjny stosunek mocy do masy, ze względu na wszechobecne aluminium i włókno węglowe. Baaaardzo podoba mi się ten wysoko poprowadzony wydech

W środku oczywiście pełna 'cyfryzacja', ale jakieś takie szare to wnętrze… A ten materiał na siedzeniach przypomina mi jakąś szmatę rzuconą na tapczan u Janusza na kwadracie…


Wielkim wydarzeniem było także zaprezentowanie kolejnej generacji Acury NSX. Dla mnie NSX był, jest i będzie tylko jeden. Ta generacja prawie w ogóle mi sie nie podoba oprócz kilku drobiazgów.


Pierwszy z nich - felgi. Zajebisty wzór, dobrze dobrany kolor, bo srebrny byłby strzałem w stopę.
Drugi - siatka w zderzaku. Jak mi się ta siateczka podoba… tzw. plaster miodu. No jara mnie ta siatka i chętnie przygarnąłbym grill od RS3 do mojej A3… Cudo.
Trzeci - przednie lampy! Co więcej mówić, zajebiste i tyle. Jak wytłumaczyć dlaczego coś jest zajebiste, kiedy po prostu takie jest i koniec, kropka? 
Czwarty - wnętrze.
Czerwony kolor we wnętrzu podoba mi się od zawsze. Dlatego też sam wybrałem samochód z czerwonymi skórami (w sumie są bordowe, ale w końcu jestem facetem, mogę powiedzieć, że są po prostu czerwone).

Piąty - silnik za szybą

Taka fajna odmiana po tych wszystkich gołych silnikach w Ferrari. Ładnie obudowany silniczek, aż chce się patrzeć.

Szósty - tylny dyfuzor. 

Tak wymieniam i wymieniam i opisałem prawie całe auto… No w sumie wychodzi na to, że i ten NSX mi się podoba… Ale z końcówką wydechu to zaszaleli. Albo jedno albo drugie, a tutaj mamy 4 wydechy od Bugatti Galibiera włożone w końcówkę od Aventadora, no comment

Niby fajny, a niefajny. Im dłużej na niego patrzę tym jest ładniejszy. Wtedy patrzę na tył i znowu mi się nie podoba… 

CDN.